Plan 9 z kosmosu jest największym filmowym osiągnięciem Edwarda D. Wooda Jr. Tak przynajmniej zostało już bezsprzecznie przyjęte. Jest to najlepszy z najgorszych filmów, które ujrzały światło dzienne.
Fabuła jest dość zawiła i miejscami całkowicie niezrozumiała. Na Ziemię z jakiegoś powodu przybywają kosmici. Za ich sprawą ciała zmarłych powstają z grobów. Przybysze kontrolują ożywione zombie, by unicestwić żyjących. Garstka policjantów, pilot oraz jego przelękniona żona stawiają czoła obcym. Tak w przybliżeniu przedstawia się akcja filmu. Ba, ale co tam kosmici, co tam żywe trupy, to za mało jak na tak „wybitny” film. Do tej mieszaniny, dla lepszego efektu, dorzucone zostały jeszcze wampiry. A co?! Żeby nudno nie było.
Plan 9 z pewnością nie przypadnie do gustu widzom hermetycznym, zorientowanym wyłącznie na wysokiej klasy kino lub nawet na bezmyślne komedyjki amerykańskie, gdyż film wymaga wcześniejszego przygotowania i świadomego wyboru, by uzyskać wrażenie satysfakcji i, powiedzmy, podziwu dla niego.
Wykonanie jest tak nieprecyzyjne, tak niedopracowane i wręcz złe, że aż bawi. Wymieszanie scen odbywających się w nocy z tymi, które dzieją się za dnia. Latające spodki na sznurkach. Uważny obserwator być może zauważy także, iż jeden ze statków ma śliczny kwiatowy wzór. Ciężkie kamienne nagrobki, poruszające się jak huśtawka przy lekkim dotknięciu...
Jednak nie oczekujmy zbyt wiele od reżysera. Biedny Ed nie dość, że miał raptem kilka dni na zrobienie filmu, to do tego zmarł mu w międzyczasie jeden z aktorów, ówczesna gwiazda kina grozy – Bela Lugosi. Dołóżmy jeszcze niewielkie środki finansowe, jakimi dysponował reżyser. Swoją drogą, by zdobyć te pieniądze zgodził się przechrzcić na baptystę łącznie z całą ekipą, gdyż to właśnie baptyści byli sponsorami filmu.
Cały zespół nie miał tak naprawdę żadnego doświadczenia aktorskiego. Być może z wyjątkiem Beliego i Vampiry, którzy mieli już przyjemność zagościć na ekranach. Amatorstwo wręcz wycieka z obrazu; sztucznie wypowiadane dialogi, nieumiejętność odnalezienia się na planie. Większość aktorów wystąpiła w ubraniach przyniesionych z własnych domów (włącznie z mroczną wampirzycą, która ubierała się w swoją suknię i robiła makijaż przed opuszczeniem mieszkania). To, iż Wood dysponował samochodem i strojami policyjnymi zawdzięcza Torowi Johansonowi, którego syn był policjantem.
Plan 9 z kosmosu jest wielką niedoróbką pod każdym względem: zły scenariusz, marna scenografia, tragiczni aktorzy, o efektach specjalnych nie wspominając. Niemniej jednak, jeśli zapoznamy się pierwej z detalami powstawania tego obrazu, z samą historią Edwarda, który niejednokrotnie był reżyserem, scenarzystą, producentem, aktorem (z powodu niewielkiego budżetu), widz powinien poczuć podziw do jego osiągnięcia. Nie mając w ogóle środków, stworzyła wbrew pozorom całkiem przyzwoity film kina klasy B.
Dla zainteresowanych zapoznaniem się z tym fundamentalnym dziełem Wooda, proponuję najpierw obejrzeć film biograficzny Tima Burtona Ed Wood, który z ogromną sympatią i wyrozumiałością przybliża postać „najgorszego reżysera wszechczasów”.
Autorka: Joanna „Pandzia” Sapeta
Redakcja: Marcin „Sharn” Byrski
Tytuł: Plan 9 z kosmosu
Tytuł oryginalny: Plan 9 From Outer Space
Reżyseria: Edward D. Wood Jr.
Scenariusz: Edward D. Wood Jr.
Obsada: Tom Keene, Joanna Lee, Dudley Manlove, Duke Moore, Mona McKinnon, Gregory Walcot, Vampira, Bela Lugosi, Tor Johanson, Lyle Talbot,
Zdjęcia: William C. Thompson
Muzyka: Bruce Campbell, Wolf Droysen, Trevor Duncan, Franz Mahl, John O'Notes, Van Philips, Steve Race, Wladimir Selinsky, James Stevens, Gilbert Vinter
Kraj: USA
Rok: 1959
Czas trwania: 79 min.
Gatunek: Horror, SF