Od niepamiętnych czasów pasjonowały mnie klasyczne Role Playing Games, które kiedyś ktoś mądry nazwał w Polsce “grami wyobraźni”. Klasyczne czyli “papierowe”, wydawane w podręcznikach, często bogato ilustrowane. W takie gry rąbało się z grupa przyjaciół, przy nastrojowej muzyce, często przy klimatycznych świecach. Rolą scenarzysty i reżysera “spektaklu” był Mistrz Gry. Kto nie ma pojęcia czym są prawdziwe gry RPG to i tak nie zrozumie co w nich jest tak niesamowitego.
Rozwój technologii i pojawienie się gier wideo, pozwoliły na rozkwit gier cRPG czyli komputerowych gier wyobraźni. Pierwsza czy druga część Fallout, kultowe Baldur’s Gate w Polsce wydanej jako Wrota Baldura z wyjątkową plejadą polskich aktorów (Fronczewski, Zamachowski, Zborowski i inni), Icewind Dale czy wreszcie Planescape: Torment to absolutne arcydzieła, które przyciągnęły na dziesiątki a nawet setki godzin tysiące graczy na całym świecie.
Od zawsze byłem ich wielkim fanem. Dlatego z ogromnym zaciekawieniem przyjąłem wiadomość o planach wydania Torment: Tides of Numenera, która ma być następcą i spadkobiercą Planescape: Torment. Mogłoby się wydawać, że po spektakularnym sukcesie Wiedźmina, w temacie gier cRPG wszystko w zasadzie zostało już powiedziane i wypuszczanie na rynek gry bez olśniewającej grafiki 3D i w rzucie izometrycznym może być dość ryzykownym zagraniem.
Jednak ogromne zainteresowanie grą Torment: Tides of Numenera w serwisie KickStarter dowiodło, że świat potrzebuje dobrej, rozbudowanej, klasycznej gry cRPG. Nie ukrywam, że także czekałem na to, by zagrać w coś nowego. No bo ile razy można mielić pierwszego Fallouta?
Bardzo ucieszyło mnie zaproszenie na przedpremierowy pokaz fragmentu nowego Tormenta, który zorganizowała dla dziennikarzy firma Techland, czyli polski dystrybutor i wydawca. Impreza odbyła się w bardzo klimatycznym, zabytkowym Forcie Sokolnickiego w Warszawie.
Oczywiście warto dodać, iż genialnym krokiem wrocławskiej spółki było zatrudnienie w roli narratora pana Piotra Fronczewskiego, którego słowa “Przed wyruszeniem w drogę, należy zebrać drużynę” są legendarne i przeszły do kanonu (gimby nie znajo). Ten fakt zelektryzował internet i z pewnością Tides of Numenera wyjdzie to na dobre.
A jak wrażenia z samej gry? Po godzinnej rozgrywce jestem w niej zakochany! Nie ukrywam, że byłem trochę zły, że nie pozwolono mi zagrać od początku. Zaraz po rozpoczęciu wstępu wgrany został zapis z dalszej części przygody, który pozwolono nam eksplorować. Przez to trafiłem w sam środek opowieści, do lokacji, która jak dotąd nie była nigdzie przedstawiona. Okazało się jednak, że było to rozsądne rozwiązanie, bo można było dzięki temu skorzystać z rozwiniętej drużyny i poznać dokładniej mechanikę gry, w tym system walki.
Nie jest łatwo podzielić się z Wami moimi wrażeniami, by nie zepsuć Wam zabawy przy własnej przygodzie z Tormentem. Krótko jednak mówiąc, rzecz się dzieje w bardzo, bardzo dalekiej przyszłości, w której ślady po współczesnej cywilizacji dawno już zniknęły. Świat zamieszkują fantastyczne istoty, nie brakuje jednak rozwiniętych technologii. Fabuła jest dość mroczna, lokacje dość niesamowite i na pewno samo odkrywanie pomysłów twórców, sprawi Wam wiele zabawy.
Z pewnością ogromną zaletą tej produkcji jest szalenie mocno rozwinięte drzewo dialogów. W zasadzie każda rozmowa z bohaterem niezależnym, może skończyć się na kilka różnych sposobów. Ci, którzy lubią sprawdzić każdy zakamarek i każdy wynik dyskusji w grach, będą mieli ciężki orzech do zgryzienia. Podobno dialogi w Torment: Tides of Numenera to w sumie ponad milion słów. Ciężko sobie wyobrazić tytaniczną pracę tłumaczy. Czytania jest naprawdę sporo…
Bardzo podoba mi się turowy system walki. To idealne rozwiązanie dla klasycznych cRPG i cieszę się, że ekipa tworząca grę, nie udziwniała w tym przypadku i nie wpadła na jakiś rewolucyjny pomysł, który mógł okazać się niewypałem. Interesujący jest także system wydawania punktów przy symulacji “rzutów kostką” przy testach powodzenia swoich działań.
Grafika i muzyka są po prostu takie jakie być powinny, czyli FANTASTYCZNE!!! Rzut izometryczny to sprawdzone rozwiązanie dla tego typu gier i w zupełności wystarcza przy zabawie.
Najciekawsze jednak jest to, że Torment: Tides of Numenera oprócz platformy PC pojawi się także na PS4 i XONE. To fenomenalna wiadomość o tyle, że na next genach ciężko znaleźć tego typu grę. Miałem okazję przetestować przez chwile rozgrywkę na padzie i zdecydowanie zakochałem się w tym sposobie sterowania. Na pewno zdecyduję się na którąś z konsol, bo Torment idealnie nadaje się do rozgrywki leżąc wygodnie rozwalonym na kanapie i lampiąc się w wielki ekran telewizora. W sytuacji gdy dialogów do przeczytania jest naprawdę BARDZO dużo, wygniatanie kanapy będzie na pewno lepszym rozwiązaniem.
Czas na podsumowanie. Torment: Tides of Numenera to tytuł obowiązkowy dla wszystkich tych, którzy tak jak ja byli zachwyceni grami: Fallout 1 i 2, Baldur’s Gate czy Planescape: Torment. Jeśli ktoś nie miał styczności z tymi tytułami, a chciałby spróbować rozgrywki z rozbudowaną fabułą i ogromnym polem do eksploracji to z pewnością powinien zainteresować się nowym tytułem w katalogu Techlandu. Premiera już 28 lutego 2017 roku.
Artur “ARTUT” Machlowski
Dziękujemy firmie Techland za pomoc w przygotowaniu tego materiału.

|