Na kolejną część opowiadań Andrzeja Pilipiuka o perypetiach niezwyciężonego egzorcysty amatora, przyszło nam długo czekać. Na szczęście fani w końcu, a dokładnie 26 października 2016 roku dostali w swoje spracowane dłonie najnowszy tom pod wszystko mówiącym tytułem "Konan Destylator".
Jak wiadomo, każdy wytrawny smakosz, książki ocenia po okładce, a wina po etykiecie (sic!). Tym razem niezrównany Andrzej Łaski, czyli jedyny słuszny i oficjalny ilustrator przygód Jakuba Wędrowycza, przebił samego siebie! "Konan Destylator" ma zdecydowanie najlepszą grafikę okładkową w historii! Jest po prostu przepiękna i w mojej ocenie przebija nawet kultowego "Jakuba ukrzyżowanego" z komiksu "Dobić Dziada". No ale Łaski zdążył nas już przyzwyczaić do tego, że im starszy, tym lepiej rysuje (widać, że nie marnuje wieczorów na picie herbaty).
No, ale wróćmy do samej esencji, czyli treści, którą popełnił Wielki Grafoman… no ja pierdziu! Ale ta książka jest genialna!!! Oczywiście, Ci którzy liczyli na opisy wewnętrznych przemian głównego bohatera to srogo się zawiodą (Wędrowycz jak był gnidą i pasożytem społecznym, tak nim pozostał). Czytelnicy oczekujący rozbudowanej, wielowątkowej fabuły też będą niepocieszeni, bo każde opowiadanie jest proste jak konstrukcja cepa i w każdym Jakub pije i się bije. Nie na darmo Prawdziwi Artyści nazywają Pilipiuka "rzemieślnikiem pióra", a wyrafinowani koneserzy literatury, krzywią swe upudrowane oblicza na jego widok. Twórczość Andrzeja spod wędrowyczowskiego sztandaru to prawdziwe, swojskie, literackie discopolo! Każdy kto choć raz przeczyta dowolne jakubowe opowiadanie albo zakocha się w całej serii, albo będzie mu wstyd do końca życia. Ja, jak i dziesiątki tysięcy czytelników z Polski jestem w Jakubie Wędrowyczu zakochany po uszy i podpisuję się rękami i nogami pod stwierdzeniem, że postać tego wybitnego bimbrownika jest najbardziej charakterystycznym i barwnym bohaterem współczesnej literatury zaraz po Geralcie z Rivii.
No ale wracając do "Konana Bimbrownika"... no do diabła! Co tu niby recenzować? Ta książka jest przewspaniała! Wyłem przy niej ze śmiechu i rżałem aż wstyd. Przy fragmencie w którym pojawia się słynny pedofil i koneser młodych chłopców - pan profesor Ambroży Kleks prawie się udusiłem. Na szczęście książkę czytałem w domu, bo gdybym robił to np. w tramwaju nagrania "szalonego tramwajowego wariata" z monitoringu i telefonów trafiły by od razu do sieci i na Kontakt24. TVN by miało używanie…
W "Konanie Bimbrowniku" kilka fragmentów jest wręcz kultowych i znając życie, to wkrótce przejdą do języka potocznego.
Fanom Wędrowycza zdecydowanie polecam lekturę! Książka świetnie nadaje się na prezent dla tych, którzy z Jakubem W. nie mieli jeszcze do czynienia. Po przeczytaniu na pewno sięgną po starsze pozycje.
P.S.
Mam nadzieję, że Pilipiuk rozwinie w kolejnych opowiadaniach motyw Pana Kleksa. Temat nadaje się wręcz na powieść :D
ARTUT
Zobacz gry, książki i audiobooki z serii Jakub Wędrowycz: